|
|
(Mt 5, 27-31) "Kto pożądliwie patrzy,
już się dopuścił (...)". |
ks. Tomasz Zaczkiewicz SAC |
Świat lansuje dziś szeroko rozumianą wolność, w której każdy może robić
i realizować co mu się żywnie podoba i na co przyszła mu właśnie w danej
chwili ochota.
Tak rozumiana wolność, ze swej natury, nie dopuszcza żadnych form nakazu,
czy zakazu, tak rozumiana wolność nie cierpi wręcz jakichkolwiek obowiązujących
norm i zasad postępowania zarówno społecznych, jak i tym bardziej religijnych.
Tak rozumiana wolność chce o sobie stanowić sama, zawsze i wszędzie, nigdy
nie licząc się z racjami innych i nie biorąc pod uwagę konsekwencji swoich
wyborów, decyzji i czynów.
Tak rozumiana wolność uderza w końcu w normy moralne, w Boże przykazania,
godząc bezpośrednio w miłość do Boga i człowieka.
Wiemy przecież, że wszystkie przykazania stoją na straży godności, człowieczeństwa
i miłości, która jako jedyna jest gwarantem szczęścia i zbawienia każdego
z nas.
Łatwo jednak dziś pójść na manowce, łatwo dać się nabrać na tanie reklamy
i chwyty, łatwo pójść za ułudą szczęścia i wolności, łatwo też w imię
miłości robić coś, co będzie jej całkowitym zaprzeczeniem.
Jednym z najbardziej dziś niechcianych, a może liberalizowanych przykazań,
jest przykazanie szóste: "Nie cudzołóż". Ileż ta sfera i dziedzina przyniosła
już dziś pomieszania z poplątaniem, ile przyniosła zranień, tragedii ludzkich
i nieszczęść?
Warto więc i koniecznym jest, by wracać do zasad Bożych i nauki Chrystusa.
A jest ona bardzo klarowna i przejrzysta:
"Słyszeliście, że powiedziano: ŤNie cudzołóżť. A Ja wam powiadam: Każdy,
kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią
cudzołóstwa. Jeśli więc prawe twe oko jest ci powodem do grzechu, wyłup
je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden
z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła.
I jeśli prawa twa ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć
od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków,
niż żeby całe twe ciało miała iść do piekła." (Mt 5, 27-31)
Na pewno tak przedstawione zagadnienie musiało szokować swoim rygoryzmem
i szokuje aż po dzisiejszy dzień.
Dlaczego Jezus tak bardzo wyśrubował poziom, dlaczego tak wysoko postawił
poprzeczkę?
Sprawa wydaje się być logiczną i jasną tam, gdzie mamy do czynienia
z czymś niezwykle ważnym i cennym musi być więcej czuwania, troski i ochrony;
im drożej wyposażony dom, tym więcej zamków, kamer, zabezpieczeń; im większa
potencja, energia i siła, tym więcej blokad, by źle użyta nie przyczyniła
się do niszczenia, degradacji i śmierci.
Ale właściwie już od początku, kiedy Izrael otrzymał od Boga kamienne
tablice
z przykazaniami, przykazanie szóste, i związane z nim dziewiąte, były
obwarowane wysokimi sankcjami.
Za przekroczenie, za zdradę, nierząd i związane z tym zgorszenie karano
śmiercią
a dla cudzołożnic przygotowany był grad kamieni.
Był to zawsze jeden z najpoważniejszych kalibrów grzechowych i dbano o
ten dar Boży, o tę potencję, by nie została nadużyta i wykorzystana przeciwko
celowi, dla którego została stworzona a cel był też zawsze jasny: jedność
małżonków i prokreacja.
Prokreacja zaś to nic innego jak współuczestnictwo i udział w stwórczej
mocy i działaniu samego Boga, który jako pierwszy powołuje do życia.
Rozbudzając więc w jakikolwiek niewłaściwy sposób tę Bożą energię, każdy
zaczyna wchodzić w sferę szczególnie intymnej świętości, którą tak łatwo
można zszargać, zniszczyć i podeptać.
Jezus nie chciał śmierci cudzołożnicy uratował jej życie wszak przyszedł
szukać i zbawić to zginęło, przyszedł żeby owce miały życie w obfitości,
ale powiedział i zaznaczył bardzo mocno: "Ja ciebie nie potępiam. Idź,
a od tej chwili już nie grzesz." (J 8, 11)
Te same słowa docierają dziś do nas: "(...) od tej chwili już nie grzesz",
ale docierają też inne słowa pełnej przestrogi nauki, że nie wystarczy
być zewnętrznie poprawnym
w kwestii szóstego przykazania, że tak naprawdę źródło grzechu leży dużo
głębiej i jest związane ze wzrokiem, myślami i sercem.
W innym miejscu Jezus potwierdza swoją wypowiedź: "Z serca bowiem przychodzą
złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, nierząd, kradzieże, fałszywe świadectwo,
przekleństwa. To właśnie czyni człowieka nieczystym." (Mt 15, 19).
Ileż więc razy na dzień popełniamy bracia i siostry grzech cudzołóstwa
może bardziej dotyczy to panów! i jak bardzo należałoby w dzisiejszym
przeseksualnionych czasach te "newralgiczne przyczółki" swojego człowieczeństwa,
wnętrza, motywacji
i czynów oddawać miłosnej i przemieniającej mocy Chrystusa!
Perfidia grzechu i nieczystości poszła jednak we współczesności dużo dalej
miłość została sprowadzona do roli tylko i wyłącznie cielesności inaczej:
grzechy przeciwko szóstemu przykazaniu określa się mianem miłości.
Miłość stała się swoistego rodzaju przykrywką do wszelkiej lubieżności
i nadużyć seksualnych.
I choć grzech nie są ze swej strony oryginalne jak świat światem wciąż
to samo to jednak skala zjawiska niewłaściwej ingerencji w płciowość
powiększa się niepomiernie.
Trzeba więc dziś naukę Bożego Słowa wypowiadać ze wzmożoną mocą, bo jak
uczy historia wszystkie wielkie cywilizacje, kultury padły przez rozkład
moralny i wyuzdanie; trzeba miłość nazywać miłością, cielesność cielesnością,
zmysłowość zmysłowością, grzech grzechem po imieniu, nie owijając w
bawełnę.
Wydaje się to może trudne w czasach kiedy zboczenie nazywa się "miłością
inaczej", kiedy usprawiedliwia się ją genetycznym uwarunkowaniem, kiedy
proponuje się i poleca seks młodym ludziom, kiedy pochwala się przelotność
związków i akceptuje samozaspokajanie jako coś zupełnie normalnego, a
nawet potrzebnego. Słowo Boże nie pozostawia jednak cienia wątpliwości:
"Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie
łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani
rozwieźli, ani mężczyźni współżyjący ze sobą, ani chciwi, ani pijacy,
(...) nie odziedziczą królestwa Bożego."
(1 Kor 6, 9-10); a w innym miejscu dodaje: "Niechaj was nikt nie zwodzi
próżnymi słowami, bo przez te grzechy nadchodzi gniew Boży na buntowników.
Nie miejcie więc z nimi nic wspólnego!" (Ef 5, 6-7) "Oni to, mimo że dobrze
znają wyrok Boży, iż ci, którzy się takich czynów dopuszczają, winni są
śmierci, nie tylko je popełniają, ale nadto chwalą tych, którzy to czynią."
(Rz 1, 32)
Nieczystość wprost sprzeciwia się miłości Bożej i ludzkiej, godzi w ducha,
jest uzurpowaniem sobie prawa Chrystusa do naszego ciała i nieograniczonego
wykorzystywania go w celu przyjemności, jest bezczeszczeniem świątyni
Ducha Świętego i uwłaczaniem godności ludzkiej.
W myśl tego, co powiedział kiedyś Sokrates, że: "niektórzy są przez przyjemności
nieszczęśliwi", skutkiem nieczystości będą wcześniej czy później: otępiałość,
niewrażliwość na wszystko co święte, brak wewnętrznej radości, pustka
religijna, zblazowanie i bezsens, przedmiotowe traktowanie człowieka.
Drodzy! Na tej pielgrzymce chcemy wszyscy poddawać się leczącej miłości
Jezusa każdy z nas jest w tym świecie na swój sposób nieczysty w tym
temacie nie ma mocnych
i niewinnych. Niech więc Jezus leczy sferę naszych myśli i wzroku, które
zawsze są początkiem grzechu i bezwstydu.
Jeżeli szukamy odpowiedzi co to znaczy kochać więcej, to nic innego jak
dbać
o czystość, być odpowiedzialnym za płciowość, nie szukać za wszelką cenę
zaspokojenia
i przyjemności, nie wchodzić w grzeszne układy, kochać miłością Chrystusową
czyli ofiarną, oddawać swoje popędy i pożądliwości kierownictwu Jezusa
jak rzekł św. Paweł: "Ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali
ciało swoje z jego namiętnościami
i pożądaniami. Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy." (Gal
5, 24-25)
Matko Miłości i Miłosierdzia, pomóż nam wyzwalać się z ciała, co wiedzie
do śmierci, pomóż nam żyć w prawdziwej wolności i czystości dzieci Bożych.
|