|
|
(Łk 1, 26-38) "(...) Niech mi się
stanie według słowa Twego." |
ks. Tomasz Zaczkiewicz SAC |
W dobie upadku wartości i autorytetów, w czasach, w których coraz bardziej
tracimy do siebie zaufanie i stajemy się wrodzy, obojętni, odlegli, człowiek
mimo wszystko, i jakby podświadomie, zaczyna usilniej szukać wzorców do
naśladowania, zaczyna poszukiwać miłości trwałej, chcąc czuć się nią otulony,
chcąc czuć się pewnym, szczęśliwym
i bezpiecznym.
Jak to dobrze, że na pewnym etapie polskich, ojczystych dziejów drogi
nasze bardzo mocno zeszły się z drogami Maryi - Matki Jezusa.
Nie trzeba tego chyba tłumaczyć pielgrzymom, którzy właśnie teraz przemierzają
historyczny i maryjny szlak chcąc prosić, błagać, przepraszać, dziękować,
ale także brać sobie za Matkę i naśladować w miłości i oddaniu Tą, która
jako Niepokalana Jutrzenka Wolności nieustannie miażdży głowę węża - wiedzieli
o tym zawsze nasi ojcowie, którzy szli do boju
z pieśnią: "Bogurodzica Dziewica", wiedział o tym król Jan Kazimierz,
kiedy ślubował: "Ciebie dziś za Patronkę moją i za królową państw moich
obieram". Wiedział o tym Prymas Wyszyński kiedy mówił: "Wszystko postawiłem
na Maryję", wie o tym Jan Paweł II, który
w swoim papieskim motcie wyraził Matce swoje oddanie w słowach: "Totus
tuus".
Dziś jednak, prawie już w progach jasnogórskiej świątyni, chciejmy jeszcze
raz,
i jeszcze mocniej, uwyraźnić w sobie obraz i postać Maryi, chciejmy zobaczyć,
chociaż trochę zrozumieć i przyjąć Jej pełne miłości oddanie Chrystusowi.
Przewodnikiem zaś w przybliżaniu się do wzoru miłości Matki niech będzie
znany fragment Ewangelii św. Łukasza: "Anioł rzekł do Maryi: ŤBądź pozdrowiona
pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastamiť. Ona
zmieszała się na te słowa
i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej:
ŤNie bój się Maryjo. Znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz
Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem
Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego ojca, Dawidať. (...) Na to Maryja
rzekła do anioła: ŤJakże się to stanie, skoro nie znam pożycia z mężem?ť
Anioł Jej odpowiedział: ŤDuch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego
osłoni Cię. Dlatego Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym.
A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest
już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem
nie ma nic niemożliwegoť. Na to rzekła Maryja: ŤOto Ja służebnica Pańska,
niech Mi się stanie według słowa twegoť." (Łk 1, 28-38)
Najpierw, spontanicznie, rodzi się pytanie: Dlaczego Maryja została wybrana
na Matkę Jezusa, czymże sobie zasłużyła na tak wielkie wyróżnienie?
Odpowiedź daje anioł: "Znalazłaś bowiem łaskę u Boga"- jakże więc bardzo
Maryja musiała tej łaski poszukiwać, jak bardzo, w swoim młodym wieku,
była dojrzałą duchowo
i wrażliwą na wszystkie inspiracje z góry.
Także stwierdzenie Łukasza, że: "zmieszała się na te słowa i rozważała
co miałoby znaczyć to pozdrowienie" wskazują na głębię Jej ducha, na kontemplatywny
styl życia, na dociekanie prawdy i niebanalność myślenia - wszak Maryja
miała wtedy kilkanaście lat!
O poszukiwaniu woli Boga od samego początku, a zarazem niezwykłej pokorze
tej prostej dziewczyny, świadczą słowa samej Maryi, kiedy u Elżbiety wyśpiewała
hymn uwielbienia: "Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu,
moim Zbawcy. Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej." (Łk 1, 46-48)
Uniżona postawa Maryi, postawa służebna i pokorna, postawa wsłuchiwania
i otwarcia na wolę Boga, to cechy, obok których Bóg nie mógł przejść obojętnie,
to cnoty, którym On sam nie mógł się oprzeć! Czy można było znaleźć lepszą
kandydatkę? Pan Bóg wiedział na pewno, kto jest najbardziej godnym i w
kim najdoskonalej przygotowana jest przestrzeń oraz grunt miłości ofiarnej,
zdolnej przyjąć Jego Syna - Jezusa.
Myślę, że i dzisiaj Ojciec Niebieski nie zmienił swojej taktyki i wciąż
gotów jest obdarowywać bardziej i szczególniej tych, którzy, niezależnie
od wszystkiego, poszukują Go w prostocie serca, z cierpliwością, w uniżeniu
i z gotowością przyjęcia Jego - nawet najtrudniejszej woli - czy jednak
nie jestem zbytnio zaabsorbowany sobą i światem, który mnie otacza, czy
nie za dużo we mnie szukania siebie, realizowania tylko swojej woli, czy
znajduję czas na kontemplowanie Bożych prawd i wsłuchiwanie się w Jego
słowo?
Czy rzeczywiście, tak jak Maryja, potrafię i chcę być poruszony i zmieszany
Bożym słowem?
Nie był to na pewno prosty wybór - owszem, Maryja poszukiwała od młodości
Boga, Jego prawdy, wsłuchiwała się i służyła, tęskniła i kochała, ale
przecież, jak normalny człowiek, chciała sobie ułożyć życie.
W naturalny wiec sposób zrodziła się miłość do Józefa - kochali się, mieli
ze sobą zamieszkać, mieć dzieci.
Właśnie w tę ludzką miłość wkroczył Bóg z inną propozycją - jakże szybko
musiało nastąpić przewartościowanie, jak szybko musiała podjąć decyzję
- w jednej chwili starły się dwie możliwości i dwie miłości!
Na pewno, choć trochę, wyczuwamy Jej wewnętrzne dylematy - co powiedzieć
Józefowi, obu rodzinom - przecież kocha tego mężczyznę! Ale, czy z kolei
można powiedzieć Bogu "nie"? Czy nie byłoby to zaprzeczeniem Jej dotychczasowego
życia, modlitwy
i wewnętrznych pragnień? A może nie było żadnych dylematów, może od razu
wiedziała, że to miłość Boga wymaga powiedzenia "tak" - przede wszystkim
i na pierwszym miejscu! Może posiadała na tyle dojrzałości - przecież
obdarowano Ją pełnia łaski, dzięki której była
w stanie podjąć z przekonaniem i prawdziwą miłością wolę Najwyższego!?
Jakkolwiek, nie była to jednak łatwa decyzja, choćby nawet ze względu
na nieznaną, tajemniczą przyszłość, która była dla Maryi zakryta i z pewnością
niejasna
Wyrażają to słowa Jezusa, kiedy Maryja z Józefem znaleźli Go w Świątyni:
"ŤCzy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?ť
Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział". (Łk 2, 49-50)
Dopiero bolesne proroctwo Symeona, ale już później, odkryło rąbka przyszłości:
"A Twoją duszę miecz przeniknie (...)". (Łk 2, 35)
Cóż to jednak była za wielka miłość, która zdecydowała się powiedzieć
w pokorze "tak" - bez żadnych gwarancji i zabezpieczeń, która zdecydowała
się zrezygnować
z małżeństwa dla jakichś duchowych i nieweryfikowalnych zaślubin, która
była gotowa narazić się na zniesławienie, podejrzenia o rozwiązłość, a
może nawet chorobę psychiczną - "słuchajcie, mam dziecko z Bogiem!? "
Co to za miłość, która w takiej chwili potrafiła zapomnieć o sobie i rzucić
się
z ufnością w nieznane, wierząc, że Bóg nie wystawi do wiatru i da więcej
łaski aby podołać wyzwaniu.
Historia pokazała, że w swoim "tak" Maryja pozostała wierną i miłującą
do końca - zwłaszcza wtedy, gdy w szczytowej godzinie śmierci Syna, przeszyta
bólem, w pokorze, współofiarowywała Jezusa na przebłaganie za grzechy!
A dziś jak odpowiadalibyśmy na głos Bożego powołania? Czy w decyzjach
nie byłoby więcej względów światowych i ludzkich?
Już słyszę głosy interesownych, współczesnych sceptyków: "a co ja z tego
będę miał,
a czy to się opłaca, a czy to mnie nie będzie za dużo kosztować, a dlaczego
ja, czemu nie kto inny? A czy Tu Boże nie za dużo wymagasz ode mnie?"
A może inaczej: "dziękuję, nie potrzebuję sugestii i podpowiedzi, sam
wiem lepiej!"
Drodzy bracia i siostry! W ostatnim dniu pielgrzymki, pytanie Jezusa skierowane
do Piotra i do nas, musi wybrzmieć najmocniej: "Czy miłujesz mnie więcej
(...)?"
Dobrze, że obecność Matki pomaga nam znaleźć najprawdziwszą odpowiedź.
Niech będą nią słowa sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego: "Maryjo,
Niepokalana Jutrzenko Wolności, Jasnogórska Pani (...). Ty jesteś źródłem
Światła i Życia dla nas, ponieważ jako pierwsza przyjęłaś Światłość Świata
Jezusa i poszłaś za Nim, oddając Mu w posłuszeństwie
i miłości całe swoje życie, aż po krzyż. Ty widzisz moja niewole, która
polega na tym, że często panuje we mnie ciemność błędu, niewiedzy, ułudy
własnej wyobraźni, i że żyje jeszcze dla siebie opanowany pychą i miłością
własną. (...) Wyzwól mnie upraszając moc do zwyciężania egoizmu i przyjmowania
krzyża, i do Życia dla światła, dla Boga i Braci przez bezinteresowną
służbę i miłość. (...)"
Matko Miłości i Miłosierdzia! Ucz nas kochać więcej i zgadzać się zawsze
na wolę Boga! Bądź też naszą Pośredniczką i Orędowniczką po wszystkie
nasze dni!
|