(Mk 10, 1-12) "Czy wolno mężowi oddalić żonę?" ks. Tomasz Zaczkiewicz SAC


Niewątpliwie, jedną z najbardziej dziś narażonych na negatywne wpływy tego świata instytucji, jest instytucja i związek małżeński.
Ludzie dziś, w dobie królującego relatywizmu, panicznie wręcz szukają trwałego oparcia, szukają mocnych wzorców i gruntu autentycznej, wiernej miłości, która nie kochałaby za coś, lub ze względu na coś, ale ofiarnie, bezinteresownie i ciągle.
Czasami wydaje się to jednak wręcz niemożliwym, jakby wszyscy sprzysięgli się naraz by pokazywać, że taki trwały stan miłosnego bycia i życia razem jest niemożliwym i na pewno nie na dzisiejsze czasy.
Wielu uwierzyło w taką filozofię, ich drogi rozeszły się w różne strony - pozostały poranione uczucia, zawiedzione marzenia, niewiara w miłość, a często także połamane emocjonalnie dzieci - już na starcie życia z popodcinanymi skrzydłami, wewnętrzną goryczą, nieumiejętnością kochania i głębokim lękiem.
Także polityka państwa i jego ekonomia, które powinny stać na straży podstawowej komórki społecznej, oscylują w zupełnie inną stronę.
Czy można się więc dziwić, że tyle związków się rozpada, że ludzie nie potrafią,
a może nawet już nie chcą być sobie wiernymi?
Problem jest oczywiście dużo bardziej złożony, ale pewnym jest, że nauka Chrystusa - zwłaszcza w tym temacie i zagadnieniu, powinna dziś wybrzmiewać ze wzmożoną siłą
i docierać do każdego człowieka, do każdego z nas. Posłuchajmy więc:
"Do Jezusa przystąpili faryzeusze i chcąc Go wystawić na próbę pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę. Odpowiadając, zapytał ich: ŤCo wam nakazał Mojżesz?ť Oni rzekli: ŤMojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić.ť Wówczas Jezus rzekł do nich: ŤPrzez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego
i matkę i złączy się ze swoją żoną i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela.ť W domu uczniowie jeszcze raz pytali Go o to. Powiedział im: ŤKto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo.ť" (Mk 10, 2-12)
Zauważmy na początku, że i Żydzi mieli problemy z dochowywaniem dozgonnej wierności i będąc zatwardziałymi wewnętrznie, jak sam określił ich Jezus, wymusili na Mojżeszu list rozwodowy.
Presja musiała być niezwykle silna, skoro sam Mojżesz ugiął się wobec nich, łamiąc
w ten sposób pierwotny zamysł Boga i Jego wolę. W ten właśnie sposób prawo Mojżeszowe przez tyle wieków stało i funkcjonowało w konflikcie do prawa Bożego.
A przecież Izraelici doskonale znali to starotestamentalne prawo, znali Księgę Rodzaju, umieli ją na pamięć, na pewno więc pamiętali fragmenty: "Stworzył Bóg człowieka na Swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę. Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię
i uczynili ją sobie poddaną." (Rdz 1, 27-28)
"Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swoją żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem." (Rdz 2, 24)
Jakże jednak wygodnym była dla nich owa wybiórczość, która, w zależności od prywatnych interesów i upodobań, raz kazała pamiętać a raz zapominać konkretnych Bożych wymagań.
Można chyba śmiało powiedzieć, że w dzisiejszych czasach doszliśmy do perfekcji
w tej wybiórczości i relatywizmie Bożych przykazań, a największym bólem jest to, że owa słabość dotknęła fundamentalnych dziedzin życia i ludzkiego istnienia: dotknęła miłości, małżeństwa i rodziny.
To ciekawe, że coraz częściej Boga jest mniej tam, gdzie powinno Go być jak najwięcej - dlaczego tak się dzieje? Może po prostu komuś na tym zależy?!
Tajemnica nieprawości chce objąć swym zasięgiem zwłaszcza te pola i przestrzenie, gdzie z natury rzeczy powinno być najwięcej czystości, miłości i świętości. To tajemnica nieprawości wprowadza podziały, konflikty, nieufność, to ona atakuje i rozbija, to jej bronią jest zdrada, egoizm i nieczystość.
Ale tak było od zawsze! Dowodem na to jest starotestamentalny, wstrząsający wręcz tekst z Księgi Mądrości:
"I nie dość, że zbłądzili co do poznania Boga, (...) to tak wielkie zło nazywają pokojem! Bo gdy odprawiają dzieciobójcze obrzędy, czy tajemne misteria (...) nie zachowują
w czystości ni życia, ni małżeństw, lecz jeden drugiego podstępnie zabija lub cudzołóstwem zadręcza. Wszędzie się wmieszała krew i morderstwo, kradzież i podstęp, zniszczenie, zdrada, gwałt, krzywoprzysięstwo, (...) grzechy przeciw naturze, rozprzężenie w małżeństwach, cudzołóstwo i bezwstyd. Kult bożków niegodnych nazwania - to początek, przyczyna i kres wszelkiego zła." (Mdr 14, 22-27)
Czyż nie jesteśmy i dzisiaj, bracia i siostry, świadkami opisanych wydarzeń? Prasa
i telewizja dostarczają nam ich bez liku!
I może w takim stopniu i takiej skali nie dotyczą one nas, tu pielgrzymujących, ale pewne jest, że każde rozbicie i bezprawie biorą się z kultu bożków, czyli rozluźnienia, bądź zerwania więzi z miłującym Bogiem.
Czyż może ostać się miasto zbudowane na piasku? Czy może przetrwać dom bez fundamentu?
A na czym ty budujesz swoje małżeństwo, swoją rodzinę, dom, na czym budujesz swoje narzeczeństwo? Czy miłość, za którą tęsknisz, szczególnie w relacji między mężczyzną a kobietą, czerpie swoją moc z Boga?
A może media czy współczesna moda są dla nas autorytetem w tym temacie? A może już dawno jako "postępowi liberaliści" dołączyliśmy się do głosu krytyki wobec Kościoła, że jest konserwatywny i nie chce ludziom wyjść naprzeciw?
A przecież to nie Kościół stanowi i tworzy prawo, lecz Bóg - człowiek więc niech nie rozdziela! Nie ma do tego prawa nawet sam papież.
I chyba dzisiaj, zamiast zastanowić się, jak to prawo ominąć, trzeba byłoby podjąć dogłębną refleksję nad ludzkim, zatwardziałym sercem, które egoistycznie szuka siebie;
i chyba dzisiaj trzeba byłoby myśleć o właściwej edukacji oraz świadectwie wiernej i ofiarnej miłości - zwłaszcza dla młodych. Trzeba byłoby w końcu przemyśliwać, jak ten najcenniejszy skarb: małżeństwo, rodzinę i dzieci chronić przed zalewem demoralizacji i bezbożnictwa!
Oczywiście są jednak czasem sytuacje konfliktowe i dramatyczne, w których rozwód wydaje się najsłuszniejszym rozwiązaniem, a człowiek, nie chcąc być sam ze swoim bólem
i tragedią, szuka wsparcia w nowym związku.
Raczej nie ma tu jakiejś zamierzonej złej woli - takich ludzi ani Chrystus, ani tym bardziej Kościół nie potępia, lecz zachęca do zadośćuczynienia przez gorliwszą modlitwę, dobre życie, sprawiedliwe postępowanie, wychowanie dzieci w głębokiej wierze.
Tych zaś, co trwają, Kościół za Chrystusem przekonuje, błaga - wręcz zaklina na przysięgę, którą złożyli w obliczu Boga, aby niezależnie od wszystkiego byli wierni aż do śmierci - taka miłość zawsze musi zaowocować.
Kochać więcej znaczy więc miłować bardziej męża i żonę, pokonywać wspólnie,
i z Boża pomocą, trudności dnia codziennego, uczyć się miłości ofiarnej i przebaczenia; to także być wyrozumiałym dla drugiej strony, trwać wiernie i razem wobec nasilających się pokus i propozycji świata, stać mężnie na straży nowego, rodzącego się życia.
A List do Hebrajczyków podpowiada: "We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane (...)" (Hbr 13,4a)
Matko Miłości i Miłosierdzia! Stój na straży małżeństw i rodzin i swoją mocą uchroń je przed zniszczeniem i rozbiciem. Spraw też, by nasze domy stawały się miejscem autentycznej miłości, współczucia i nieustannego przebaczenia.




[ Informacje |słowo | multimedia | księga gości | forum | historia WPP | historia17-tek | regulamin | opis grup ]
[ konferencje | rozważania | foto | filmy | dzwięki | linki | baza adresów e-mail | kontakt ]
© MichałBedyński
Strona istnieje od lipca 2002 wywoływano nas już [an error occurred while processing this directive] razy