Przemienienie Pańskie o. Emilio Cárdenas SM

"TY"


PIELGRZYM:
Założyłem plecak, o Jezu, podążyłem za grupą ludzi pełen zapału, a jednocześnie niepewności. Tam spotkałem swoich przyjaciół, z którymi umówiłem się na pielgrzymkę. Po krótkim czasie odczułem nastrój wspólnego przebywania, który sprawił, że czułem się bezpieczny, pomimo, że panowało zamieszanie i pozorny bałagan, spowodowany przez olbrzymią ilość pielgrzymów żegnanych przez najbliższych. Flagi powiewały, porządkowi ustawiali grupy, niektórzy podbijali jeszcze legitymacje, w tle brzmiała muzyka, a wszyscy byli skąpani w porannym słońcu. Spotkali się tu ludzie z różnych środowisk. Ci, którzy znali się z zeszłych lat padli sobie w ramiona rodząc tym samym magiczny nastrój radości, który nas otoczył. Pozostali, którzy przyszli tutaj po raz pierwszy lub nie spotkali przyjaciół z zeszłych lat, czuli się niepewnie i stali w milczeniu. Oni nie doświadczyli jeszcze zaufania. Wszyscy jednak tworzyliśmy już grupę. Patrząc na siebie, przedstawiając i poznając się, krok po kroku powstawało "MY". Przyjechaliśmy nie tylko z całej Polski, ale także z zagranicy, z Ukrainy, Białorusi, Litwy, Szwecji, Niemiec, Szwajcarii... Wspaniała grupa. Uśmiech dziewcząt, dźwięk gitar, grupa kleryków, harcerze w swoich mundurach, wszystko było cudowne. Kiedy nareszcie zaczęła się Msza św. i rozpoczęliśmy wspólny śpiew i modlitwę wydawało się, że wszystko się nam powiodło. Grupa wyglądała silnie i pewnie. Jednak w rzeczywistości tak nie było. Teraz dopiero wydaje mi się, że po prostu tworzyliśmy jakieś puste "MY", otoczone przez "NAS"... wtedy nie zdawaliśmy sobie sprawy, że tam byłeś Ty.

A teraz, kiedy idziemy po raz kolejny na pielgrzymkę, zdałem sobie sprawę, że wcześniej nie zauważaliśmy Cię. Poznawałem kolejnych ludzi w grupie, aż natrafiłem na Ciebie, idącego obok mnie. Zadaję sobie teraz pytanie, czy to ja Cię spotkałem, czy to Ty mnie zauważyłeś? Do tego momentu, myślałem tylko o sobie, o swoim pielgrzymowaniu, aby wszystko przebiegło po mojej myśli. Nie zwróciłem jednak uwagi na to, że nie jadłeś dzisiaj, ani wczoraj przez cały dzień. Nie zauważyłem twoich poranionych stóp od rozpadających się sandałów, że nie masz plecaka, ani nikogo wokół siebie, ponieważ trzy dni temu wypuścili Cię z więzienia i nie miałeś ani grosza, i nie wiedziałeś, dokąd pójść. Dlatego dołączyłeś do pielgrzymów podążających do Częstochowy. Kim jesteś, Ty, który idziesz obok mnie i którego milcząca radość zdumiewa mnie, który idziesz beztroskim krokiem, pełny dobroci i zaufania?

Kiedy mi powiedziałeś, że jesteś Jezusem, tym Jezusem z Nazaretu, tym Synem Maryi, poczułem olbrzymie zaskoczenie i serca zabiło mi mocniej. Zamilkłem. Od razu zdałem sobie sprawę, że to prawda i ani chwili nie wątpiłem, pomimo że mogło się to wydawać niemożliwy. Byłem całkowicie pewny, że to Ty. Byłem zmieszany. Jednocześnie odczuwałem strach i radość. Nie miałem odwagi, aby powiedzieć o tym innym. Wstydziłem się, że będziesz szedł obok mnie, zamiast kroczyć na czele grupy, obok sztandaru i krzyża, obok księdza, nawet obok Tomka, który jest lektorem i pragnie wstąpić do Seminarium. Pragnąłem, abyś odsunął się ode mnie, bo ja nie byłem w stanie od Ciebie uciec - tak wiele znaczyło dla Mnie spotkanie Ciebie.

Teraz zrozumiałem doskonale, że bez Ciebie nic nie znaczyłem, że nasza grupa była do niczego, że nasza pielgrzymka prowadziła do nikąd. Kiedy pojąłem, że Ty byłeś z nami od początku, całe moje wyobrażenie o pielgrzymce legło w gruzach. Twoja obecność, która nie odpowiadała mojemu wyobrażeniu, przewróciła do góry nogami mój wygodny i bezpieczny plan pielgrzymowania. I to była ta terapia wstrząsowa, której potrzebowałem. Bo Ty nie szedłeś na czele grupy, z najlepszymi, ale wybrałeś mnie, który nie jest ani czysty ani głęboko wierzący. Fakt, że swobodnie przekroczyłeś barierę, którą ja ustaliłem, aby się bronić przed Tobą, był to prawdziwy znak twojej obecności. Na pewno wiem, że to jesteś Ty. Ty, nareszcie Ty!


A później zaskoczyło mnie, kiedy spytałeś znowu, ale teraz kierując się do mnie: "A Wy, za kogo Mnie uważacie?" Kiedyś usłyszałem od księdza pytanie, które Ty kierowałeś do Apostołów a święty Piotr odpowiadał na nie pełen wiary. Ale nigdy nawet nie pomyślałem, że to pytanie mógłbyś skierować do mnie. Ja, Jezu, wiem, kim jesteś, ale nie wiem jak to wyrazić słowami. Słowa, które wypowiadam wydają się być puste. Wstydzę się nawet swojego głosu. Wolałbym, abyś słuchał dźwięku moich stóp, abyś widział mój pot - idę przecież jak robot. Proszę, zostań obok mnie, bo bardzo Cię potrzebuję. Z pewnością odpowiem na twoje pytanie. Daj mi jednak trochę czasu, abym mógł się odnaleźć, abym mógł spotkać się z innymi. Ale nie odchodź daleko. Zostań, proszę, w pobliżu, obok głośników, bo później, gdy przestanę się pocić, chcę porozmawiać z współ-pielgrzymami na temat twojego pytania. Przecież muszę wiedzieć, gdzie jesteś, aby iść obok Ciebie, i patrzeć z ukosa na twoją twarz pełną milczącej radości, czuć obok mnie twój beztroski krok, pełny dobroci i zaufania.

NARRATOR:
A wy, za kogo mnie uważacie? Nie jest to tylko retoryczne pytanie, ani pytanie, na które udzielono odpowiedzi w przeszłości i które należy odgadnąć. To jest wyzwanie dla każdego nowego pokolenia chrześcijan i dotyczy każdego, który osobiście spotkał się z Jezusem. Ani ciało ani krew nie wystarczają, aby odpowiedzieć na pytanie Jezusa.

Kilka lat temu w Indiach urządzono spotkanie ekumeniczne - opowiadał o tym pewien misjonarz. Przybyło wielu duchownych różnych wyznań chrześcijańskich, pochodzących z kraju, posiadającego 900 milionów ludzi i ponad pięćdziesiąt języków. Okazało się, że z powodu powodzi przewidywano spóźnienie kilku profesorów. Obecni zdecydowali poświęcić ten czas ćwiczeniom biblijnym. Miało być to tłumaczenie na różne języki Indii wersetu Ewangelii Mateusza, odpowiedzi Piotra na pytanie Mistrza: "Ty jesteś Mesjaszem, Synem Boga żywego". Wspólnym językiem był angielski, który jest powszechnie używany w Indiach. Księża i pastorzy próbowali tłumaczyć na bengalski, sanskryt, hinduski, tamilski, urdu, marathi, i wiele innych. Zapanowała tam prawdziwa wieża Babel. Problem polegał na tym, jak przetłumaczyć w sposób przystępny, zrozumiały dla zwykłych ludzi, żydowskie wyrazy "Mesjasz" i "Syn Boży". W grupach rozgorzała napięta dyskusja, jak zwykle podczas tłumaczenia. W końcu na kilku tablicach przedstawiono różne propozycje tłumaczenia dla każdego języka. Dopiero wtedy można było zauważyć coś bardzo ważnego a jednocześnie oczywistego: nie było problemu tylko z pierwszym słowem naszego zdania - "Ty jesteś Mesjaszem, Synem Boga żywego", czyli ze słowem "Ty".


Tutaj znajduje się sedno sprawy, klucz wszystkiego. Wszystko zaczyna się przez "TY". Jeśli nie ma osobistego spotkania z Jezusem, jeśli moje "JA" nie spotka się z "TY" Jezusa, odpowiedź na jego pytanie jest tylko teorią, a rozmowa pozostanie dyskusją. Ty, Ty i ja. Od Ty do ja i od ja do Ty. My sami. W cztery oczy.


JEZUS:
Twoja pielgrzymka rozpocznie się dopiero wtedy, gdy spotkamy się ty i Ja. Dlatego też opuściłem więzienie, gdzie byłem pocieszyć ubogich, aby pielgrzymować z tobą. Idąc obok ciebie pokazałem ci moje rany, moje nadzieje, pokazałem ci swoją ludzkość, abyś mógł podczas naszego spotkania trafić na tajemnicę mojego Ja. Jestem świadomy, że nigdy mnie nie widziałeś, a jednak mnie kochasz; nie widzisz Mnie, ale wierzysz we Mnie. Czy wątpiłeś w to, że ja nie przyjdę do ciebie teraz, kiedy najbardziej Mnie potrzebujesz, teraz, kiedy Ja także cię potrzebuję, abyś przyszedł razem ze Mną do winnicy Ojca mego?

NARRATOR:
Pielgrzymka warszawska ma od dawna swoje daty. Od szóstego do piętnastego sierpnia, to nasze dni. Każdy dzień ma swoją liturgię, swojego świętego patrona, który idzie z nami co rok, zawsze wierny. Aby odpowiedzieć na pytanie, A wy, za kogo mnie uważacie? nie jesteśmy sami. Nam towarzyszą wspaniali święci. Dzisiaj, 6 sierpnia, dzień Przemienienia Pańskiego, Piotr, Jakub i Jan, modlący się na górze Tabor i słuchający głosu Boga, pomagają nam odpowiedzieć Jezusowi. Jutro, 7 sierpnia, wspominamy niezwykłą osobę, Bł. Edmunda Bojanowskiego, człowieka serca. Zapytamy go, kim był dla niego Jezus. 8-go będzie z nami św. Dominik. 9-go będziemy rozmawiać z Edytą Stein, 10-go ze św. Wawrzyńcem. Święta Klara będzie z nami 11-go sierpnia a 13-go bł. Jakub Gapp, austriacki marianista, świadek Chrystusa. 14-go będziemy słuchać odpowiedzi św. Maksymiliana Kolbego. Każdego z nich zapytamy: "A wy, święci Boga, za kogo uważacie Jezusa?" Prawdopodobnie zwróciliście uwagę na fakt, że 12-ty sierpnia jest wolny i nie ma własnego świętego w kalendarzu. Może to jest odpowiedni dzień, aby porozmawiać z Maryją, naszą matką. Ona była matką, lecz także uczennicą. Musiała, więc odpowiedzieć na pytanie Jezusa. Ona najlepiej nam powie o tajemnicy swojego Syna.

Tak wygląda tegoroczny program porannych medytacji w naszej pielgrzymce. Może w ciągu rozmów z naszymi kolegami w drodze odpowiedź osobista dojrzeje. Zbliżmy się wtedy do Jezusa, otwórzmy serce przy Nim, aby wyznać własną wiarę. Tymczasem, patrzcie wokół siebie, szukajcie, słuchajcie. Może ktoś wśród was mówił nie tylko przez krew i ciało, lecz natchnięty przez Ojca Niebieskiego. Patrzcie z ukosa, czy milcząca twarz idącego beztroskim krokiem obok was brata, promieniuje radością, dobrocią i zaufaniem.



[ Informacje |słowo | multimedia | księga gości | forum | historia WPP | historia17-tek | regulamin | opis grup ]
[ konferencje | rozważania | foto | filmy | dzwięki | linki | baza adresów e-mail | kontakt ]
© MichałBedyński
Strona istnieje od lipca 2002 wywoływano nas już [an error occurred while processing this directive] razy