Konferencja 9
Konferencja dziewiąta
A nadzieja zawieść nie może
Drugim oprócz wiary zobowiązaniem, o którym przypomina nam pierwsze przykazanie, jest nadzieja pokładana w Bogu.
Potrzeba nadziei
Nadzieja ma silny związek z wiarą i miłością. Człowiek wierzący w Boga i kochający Go ufa, że będzie mógł żyć tak, jak tego pragnie jego Ojciec Niebieski, i spotka się z Nim na zawsze w niebie. Nadzieja jest tęsknotą za Bogiem, za spotkaniem z Nim.
Nadziei nie niszczy ani poczucie swej słabości ani grzeszności, gdyż ma ona swoje źródło w przekonaniu, że dobry i potężny Ojciec Niebieski chce i potrafi nam skutecznie pomóc w dojściu do zbawienia. Nadzieja pojawia się w pokornym i słabym człowieku, który głęboko wierzy w miłość, miłosierdzie i potęgę Boga. Taki człowiek ufa, że pomimo swojej słabości - z pomocą Stwórcy - odpowie na Jego zbawcze wezwanie i dojdzie do Niego w wieczności.
O tej nadziei rodzącej się w słabym człowieku mówi Katechizm Kościoła Katolickiego: "Gdy Bóg objawia się i wzywa człowieka, nie może on własnymi siłami odpowiedzieć w sposób pełny na miłość Bożą. Powinien mieć nadzieję, że Bóg uzdolni go do odwzajemnienia Mu miłości i do działania zgodnie z przykazaniami miłości. Nadzieja jest ufnym oczekiwaniem błogosławieństwa Bożego i uszczęśliwiającego oglądania Boga; jest także lękiem przed obrażeniem miłości Bożej i spowodowaniem kary." (KKK 2090)
Mający nadzieję człowiek ufa, że Bóg go wesprze swoją wszechmocą i że pomoże mu żyć według Dekalogu i osiągnąć zbawienie. Taki człowiek przypomina małe dziecko, które dopiero zaczyna chodzić. Kiedy chce ono dojść do drugiego końca pokoju - bo coś mu się tam podoba - podnosi się na swoich słabych nóżkach i robi nieudolne kroki. Pomimo swojej słabości ma odwagę to robić, gdyż ufa, że za nim stoi mama lub ojciec, gotowi swoimi potężnymi ramionami podtrzymać je, aby się nie przewróciło i nie zrobiło sobie krzywdy. Czując opiekę i miłość rodziców dziecko - choć słabe - ufnie kroczy do swego upragnionego celu na drugim końcu pokoju.
Grzechy przeciw nadziei
Pierwsze przykazanie zakazuje grzechów przeciwko nadziei. Grzechami tymi jest zuchwała nadzieja, rozpacz, dążenie w życiu wyłącznie do ziemskich celów.
a) Zuchwała nadzieja
Nadzieja skłania człowieka do podążania na wieczne spotkanie z umiłowanym Ojcem. Z nadziei wypływa przekonanie, że pomimo słabości można dojść do Jego domu, gdzie są przygotowane mieszkania dla każdego człowieka. To przekonanie nie jest jednak zuchwałą i grzeszną ufnością, na której niebezpieczeństwo zwraca uwagę Katechizm. "Istnieją dwa rodzaje zuchwałej ufności. Albo człowiek przecenia swoje zdolności (mając nadzieję na zbawienie bez pomocy z wysoka), albo też zbytnio ufa wszechmocy czy miłosierdziu Bożemu (mając nadzieję na otrzymanie przebaczenia bez nawrócenia oraz chwały bez zasługi)." (KKK 2092)
b) Rozpacz
Grzechem przeciwnym nadziei jest rozpacz. Jej źródłem może być brak wiary w potęgę Boga i w mogącą nam pomóc Jego miłość. Do rozpaczy może też doprowadzić człowieka jego pycha. Nie chce bowiem zwrócić się do Boga z prośbą o przebaczenie. Pycha ukazuje taką prośbę człowiekowi jako coś poniżającego, niegodnego. Aby usprawiedliwić swoją wypływającą z pychy postawę, tłumaczy on sobie, że dla niego nie ma już przebaczenia, że Bóg mu nie przebaczy, a więc nie musi żałować za swoje grzechy, nie musi prosić Go o okazanie miłosierdzia, nie musi wyznawać swoich grzechów w sakramencie pojednania itp.
Wypływająca z pychy rozpacz jest w pewnym sensie karykaturą pokory. Pokorny bowiem człowiek jest przeświadczony, że nie zasługuje na Boże przebaczenie. Jednak pomimo tego przekonania wierzy w miłosierdzie Boże i szuka go, tak jak celnik z przypowieści Jezusa, który w poczuciu swej niegodności "nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!" (Łk 18,13). Ogarnięty pychą człowiek mówi: "Nie ma dla mnie przebaczenia". Tych słów jednak nie podsuwa mu pokora, lecz silna niechęć do prośby o przebaczenie, do autentycznego nawrócenia się, do sakramentu pokuty. Swoją rozpaczą znieważa Boga, gdyż Temu, który jest samą Dobrocią i Miłością, mówi: "Jesteś okrutny, zły i mściwy, dlatego nie idę do Ciebie".
Nieraz rozpacz doprowadza człowieka do samobójstwa. Może się tak stać na przykład wtedy, gdy człowiek żył tylko dla pieniędzy, dla bogactwa, które pewnego dnia nagle stracił. Człowiek taki utracił skarb, przy którym było jego serce (por. Mt 6,21), i odbiera sobie życie. Nie widzi już żadnego celu, dla którego warto by żyć.
c) Dążenie tylko do celów ziemskich
Często można się spotkać z takim życiem chrześcijan, które nie ujawnia wyraźnie nadużywania Bożego miłosierdzia ani też rozpaczy, brak natomiast jasnego i wyraźnego dążenia do celu ostatecznego. Może tak być dlatego, że nadzieja jeszcze się odpowiednio nie rozwinęła, ale może to być również znakiem jej całkowitego zaniku. Nadzieja bowiem - wraz z tęsknotą za Bogiem i chęcią spotkania się z Nim - może ulegać osłabieniu a nawet zanikowi.
Zaniknie pragnienie spotkania się z Bogiem u tego, kto zniszczył w sobie dar przyjaźni z Nim. Tęsknota za kimś rodzi się z miłości. Jeśli ktoś kocha Boga i głęboko się z Nim przyjaźni, ten w taki sposób kształtuje swoje życie na ziemi, żeby spotkać się z Nim w wieczności. Autentyczna przyjaźń łączy się z tęsknotą za spotkaniem z przyjacielem. W kim nie ma postawy przyjaźni wobec Boga, w tym też nie ma tęsknoty za Nim ani pragnienia spotkania się z Nim.
Częstym powodem zapominania o wieczności jest przywiązanie do bogactwa i urządzanie sobie wygodnego życia na ziemi. Chciwy człowiek tak skwapliwie zabiega o zdobycie bogactw, jak gdyby mogły mu one zapewnić wieczne szczęście (por. Łk 12,13-21). Dla pieniędzy człowiek gotów jest nieraz wyrzec się samego Boga, zrezygnować z przyjaźni z Nim, odrzucić Dawcę życia wiecznego.
Kto całe życie spędza na używaniu, na jedzeniu i piciu, na zabawach, przyjemnościach i rozrywkach, ten nie jest skłonny przejmować się czekającym go spotkaniem z Panem. Pragnienie doznawania przyjemności ziemskich sprawia, że odsuwa on od siebie niepokojącą go myśl o śmierci i o tym, co po niej nieuchronnie nastąpi. Człowiek taki nie odpowiada na wezwanie Chrystusa: "Wchodźcie przez ciasną bramę. Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują" (Mt 7,13-14). Pociągany przez bogactwo i przyjemności człowiek woli nie myśleć o tym, że jego doczesne życie skończy się któregoś dnia. Odsuwa od siebie myśl, że jest powołany do życia, do spotkania z Bogiem i ze zbawionymi, do zmartwychwstania, do istnienia w Królestwie, w którym zostanie ostatecznie pokonana śmierć i wszelkie zło zagrażające człowiekowi (por. 1 Kor 15,24-28). Człowiek przywiązany do bogactw i przyjemności przypomina Ezawa, który za miskę soczewicy zrzekł się przywileju pierworodztwa i błogosławieństwa ojca. (por. Rdz 25,24-34
g) Umacnianie nadziei
Każda niedziela, a szczególnie żywy udział w zgromadzeniu Eucharystycznym, nie tylko pogłębia wiarę, lecz również umacnia naszą nadzieję. Niedziela bowiem, czyli dzień Pański, przypomina nam eschatologiczny "dzień Pański", czyli dzień ostatecznego spotkania się z Chrystusem. Jan Paweł II zwraca uwagę na fakt, że w kolejne niedziele Kościół podąża "drogą wiodącą do ostatecznego , do niedzieli, która nigdy się nie skończy." (Jan Paweł II, Dies Domini 37). Każda niedziela przypomina nam więc, że jako wspólnota Ludu Bożego jesteśmy w drodze, pielgrzymujemy do wiecznej ojczyzny (por. Jan Paweł II, Dies Domini 37).
Przewodniczką w tym pielgrzymowaniu jest - jak to przypomina Jan Paweł II - Matka Najświętsza. "Maryja jest obecna w każdej niedzieli Kościoła, choć to w niczym nie umniejsza centralnej roli Chrystusa i Jego Ducha. Tej obecności domaga się sama tajemnica Chrystusa: czyż bowiem Ta, która jest Mater Domini i Mater Ecclesiae mogłaby nie być w szczególny sposób obecna w dniu, który jest zarazem dies Domini i dies Ecclesiae? (Jan Paweł II, Dies Domini 86) "Z niedzieli na niedzielę lud pielgrzymujący idzie śladami Maryi". (Jan Paweł II, Dies Domini 86).
Niedziela jest dniem zapowiadającym wieczność. "Św. Bazyli wyjaśnia, że niedziela jest znakiem tego naprawdę jedynego dnia, który nastąpi po obecnym czasie - dnia trwającego bez końca, nie znającego zmierzchu ani świtu, nieprzemijającej epoki, która nigdy się nie zestarzeje; niedziela jest nieustannym zwiastowaniem życia wiecznego, które podtrzymuje nadzieję chrześcijan i dodaje im sił w drodze" (Por. Św. Bazyli, De Spiritu Sancto, 27, 66: SC 17, 484-485. Por. także Epistula Barnabae 15, 8-9: SC 172, 186-189; Św. Justyn, Dialogus cum Tryphone Iudaeo, 24. 138: PG 6,528.793; Orygenes, Hom.in psalmos, Psalm 118 (119), 1: PG 12,1588) (Jan Paweł II, Dies Domini 26)
Chociaż żyjemy w doczesności, jednak nasze spojrzenie winno kierować się ku przyszłości. Eucharystia nam o tym przypomina, jak uczy Jan Paweł II: "Lud Boży kieruje spojrzenie wiary i nadziei ku przyszłości eschatologicznej, kiedy to Chrystus (1 Kor 15,24.28)". (Jan Paweł II, Dies Domini 42
Eucharystia, będąca spotkaniem ze Zbawicielem, ożywia radość i nadzieję na ostateczne, wieczne przebywanie z Chrystusem Oblubieńcem. "Oczekiwanie przyjścia Chrystusa - pisze Jan Paweł II - jest co prawda wpisane w samą tajemnicę Kościoła (Por. Sobór Wat. II, Konst. dogm. o Kościele Lumen gentium, 48-51) i ujawnia się w każdej liturgii eucharystycznej, jednakże dzień Pański jako szczególna pamiątka chwały zmartwychwstałego Pana głębiej wyraża także przyszłą chwałę Jego , co czyni z niedzieli dzień, w którym Kościół, objawiając wyraźniej swój charakter , staje się w pewien sposób zapowiedzią eschatologicznej rzeczywistości niebieskiego Jeruzalem. Gromadząc swoich synów we wspólnocie eucharystycznej i kształtując w nich postawę oczekiwania na , Kościół niejako <ćwiczy się w pragnieniu> (: Św. Augustyn, In prima Ioan. tract. 4, 6: SC 75, 232), zaznając przedsmaku tej radości, którą przyniesie mu nowe niebo i nowa ziemia, gdy miasto święte, nowe Jeruzalem zstąpi od Boga z nieba, (Ap 21, 2)" (Jan Paweł II, Dies Domini 37)
Uczta eucharystyczna zapowiada inną, ostateczną ucztę, o której mówi Apokalipsa. "Udział w jest bowiem zapowiedzią eschatologicznej uczty (Ap 19,9). Sprawując pamiątkę Chrystusa, który zmartwychwstał i wstąpił do nieba, chrześcijańska wspólnota (Mszał Rzymski, Embolizm po ). (Jan Paweł II, Dies Domini 38)
Nadzieja ujawnia się między innymi w tęsknocie. Nadzieja chrześcijańska pobudza do tęsknoty za wiecznym spotkaniem z Chrystusem-Oblubieńcem. Duch Święty ożywia tę tęsknotę. "Duch Święty jest nieustannie obecny w każdym dniu Kościoła, przenika go swą mocą i obdarza hojnie darami, jednakże Kościół ze szczególną uwagą wsłuchuje się w Jego głos podczas zgromadzenia niedzielnego, gdy sprawuje cotygodniową Paschę, i wraz z Nim zwraca się do Chrystusa, oczekując z utęsknieniem Jego chwalebnego powrotu: (Ap 22,17). (Jan Paweł II, Dies Domini 85)
Tak więc niedziela jest "nie tylko dniem wiary, ale w takiej samej mierze dniem nadziei chrześcijańskiej." (Jan Paweł II, Dies Domini 38)


Ks. Michał Kaszowski, Teologia w pytaniach i odpowiedziach.

 


[ Informacje |słowo | multimedia | księga gości | forum | historia WPP | historia17-tek | regulamin | opis grup ]
[ konferencje | rozważania | foto | filmy | dzwięki | linki | baza adresów e-mail | kontakt ]
© MichałBedyński
Strona istnieje od lipca 2002 wywoływano nas już [an error occurred while processing this directive] razy