Konferencja V
"On nie będzie się spierał i nie będzie krzyczał..." (Iz 42, 2)

To wołanie Izajasza jest niemal reklamą biblijnej propozycji na życie, Jezusowego projektu zbawienia świata. Wydawać by się jednak mogło, że jest dokładnie odwrotnie: kto się spiera i walczy o swoje, ten w świecie zwycięża. Tego uczy nas doświadczenie. A jak wygląda to z biblijnej perspektywy?

1. Wiarygodność Boga

Czym jest sukces w życiu? Na to pytanie można różnie odpowiadać. Odpowiedź jednak zależy od hierarchii wartości, jaką przyjmiemy w życiu, od tego, w czym ten sukces będziemy chcieli osiągnąć, co stanie się dla nas najważniejsze. Owe wartości musza być jednak przez kogoś potwierdzone w ten sposób, aby ci, którzy o nich słuchają i chcą je realizować uznali je za:
- ważne, czyli dotykające sensu życia,
- powszechne, a więc obiektywne,
- możliwe do zrealizowania.
Są to warunki, które muszą być spełnione, aby jakaś nauka, lub jakieś wartości zostały przez jednostkę przyswojone i zaczęły w niej pracować. Wszystkie one skupiają się na osobie tego, który je prezentuje i domagają się od niej wiarygodności, która czyni z nich naukę pewną, nie pozostawiającą żadnych wątpliwości słuchaczom.
Na czym więc polega wiarygodność Boga? Otóż przede wszystkim polega ona na tym, że Bóg postępuje zgodnie z tym, co mówi. Taką cechę mają ludzie, których darzymy zaufaniem. Podobną cechę ma Słowo Boże. Cokolwiek Bóg mówi, to się spełnia. Dzieje się tak dlatego, że Boże słowo jest stwórcze i skuteczne, nie zostaje nigdy rzucone na wiatr. Wyraźnie widać to choćby u Izajasza: "Zaiste, podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa" (Iz 55, 10-11), albo u Ezechiela: "Ja, Pan, postanowiłem. Słowo moje się spełni, wykonam je niechybnie" (Ez 24, 14), czy też: "Cokolwiek mówię, to mówię i wykonam - wyrocznia Pana Boga" (Ez 12, 28). Oczywiście można te słowa interpretować "złośliwie" i zarzucić Bogu, że nie pozostawia ludziom ani krzty wolnej woli: stanie się tylko to, co mówi Bóg! Nie chodzi tu jednak o udowadnianie tego, że Bóg potrafi zrobić wszystko, ale o ukazanie totalnej skuteczności Bożego Słowa. Bóg nie jest magikiem i nie chce popisywać się przemyślnymi sztuczkami, żeby zainteresować gapiów. Widać to wyraźnie w postawie Jezusa podczas Jego procesu u Heroda, kiedy nie chciał uczynić żadnego cudu (Por. Łk 23, 7). Bóg zawsze działa dla dobra człowieka i Jego działanie jest ukierunkowane nie na spełnianie jakichś Jego zachcianek, ale na polepszenie doli człowieka, bo przecież Bóg sam dla siebie niczego nie potrzebuje. A zatem to, co czyni Bóg, zawsze dochodzi do skutku. Gdyby tak nie było, nie można byłoby zaufać Bogu, bo nie mielibyśmy pewności, że to, co nam obiecał będzie mógł spełnić. Dalej, gdyby tak nie było, Bóg nie byłby Bogiem, bo nie mógłby realizować tego, co chce, czyli nie byłby wszechmocny. Aby potwierdzić, że tak jest przysięga On na samego siebie. Tak o tym mówi List do Hebrajczyków: "Albowiem gdy Bóg Abrahamowi uczynił obietnicę nie mając nikogo większego, na kogo mógłby przysiąc, przysiągł na samego siebie" (Hbr 6, 13).

2. "Przeraźliwy" realizm

Powiedzieliśmy, że Bóg jest wiarygodny, a co za tym idzie realny w swoim działaniu. Wydaje się często, że skoro Pana Boga nie widać, to zarówno On sam, jak i Jego działanie nie jest realne. Ludzie mogą wykonywać wiele różnych religijnych czynności, poprzez które będą oddawać Bogu cześć, mogą się modlić, lub spełniać dużo dobrych uczynków. Wszystko to może jednak nie dawać satysfakcji, bo ludzie robią to sami, w odłączeniu od Boga. Bóg nie objawia się w żadnych szczególnych znakach, w żadnych spektakularnych wydarzeniach, ale w normalnych wydarzeniach codziennego dnia: w człowieku, który prosi o coś do jedzenia, w sąsiedzie, którego nie znoszę, w spóźnieniu się na autobus do pracy, itp.
To niewiarygodne, ale Bóg przechodzi tak niepostrzeżenie, jak mijający właśnie czas! Nie narzuca się, nie wmawia nam, że musimy właśnie Jego słuchać, nie zniewala nas swoją obecnością, po prostu JEST.

3. Łagodność Boga

Z tym "Bożym realizmem" wiąże się bardzo ściśle łagodność i pokój, jakie niesie z sobą Boża obecność. Ona sama wystarcza, aby zapewnić nam to wszystko, czego nam najbardziej potrzeba. Prawda, którą dzieli się z nami Bóg, to prawda, która broni się sama. Nie trzeba jej udowadniać i bronić. Bóg obchodzi się z człowiekiem bardzo łagodnie, nawet, jeżeli grzeszy, Bóg ma litość i jest łagodny. Łagodność Boga widoczna jest bardziej w opozycji do zachowań człowieka, który niejednokrotnie okazuje się być bardzo zawzięty w swojej złośliwości. Bóg wiele razy porównując swoje postępowanie do postępowania ludzi, podkreśla, że jest Bogiem, zatem nie postępuje tak, jak człowiek: "Nie chcę, aby wybuchnął płomień mego gniewu i Efraima już więcej nie zniszczę, albowiem Bogiem jestem, nie człowiekiem; pośrodku ciebie jestem Ja - Święty, i nie przychodzę, żeby zatracać" (Oz 11, 9), albo: "Potęgą władasz, a sądzisz łagodnie i rządzisz nami z wielką oględnością" (Mdr 12, 18).
Nie ulega wątpliwości, że lepszym nauczycielem jest nauczyciel łagodny i cierpliwy. Od takiego można się więcej nauczyć. Natomiast srogiego nauczyciela niewielu chce słuchać. Bóg nie jest policjantem, który pilnuje, aby przestrzegano Jego Praw. On chce, abyśmy ich przestrzegali. Dlatego czyni się nauczycielem, którego cechuje wielka łagodność: "Albowiem mądrość i wykształcenie to bojaźń Pana, a w wierności i łagodności ma On upodobanie" (Syr 1, 27).

3. Świadectwo życia Chrystusa.

Chrystus doskonale o tym wszystkim wie i dlatego Jego ewangelia jest Dobrą Nowiną o radości i pokoju. Ludzie mają już dość złości, lęku, przemocy, itp. Jednak, choć próbują w różny sposób wyzwolić się z tego, to jednak coś im nie wychodzi. Niektórzy zniechęcają się, inni załamują. Chrystus proponuje nam wyjście z tej sytuacji, poprzez przyjęcie Jego stylu życia. Jezus nauczając o swoim bóstwie nie pozostaje tylko na poziomie słów, ale daje świadectwo swoim życiem, aby pokazać ludziom, że taki styl życia jest możliwy i że żyjąc według niego stajemy coraz to bliżej Boga. Chrystus, cokolwiek czyni, czyni to w sposób wiarygodny. Dlatego tak często Jezus mówi wierze w kontekście znaków, które właśnie był uczynił – na przykład uciszenie burzy na morzu: "Gdzież jest wasza wiara?" (Łk 8, 25), albo wskrzeszenie Łazarza: "Ja jestem zmartwychwstanie i życie – wierzysz w to?" (J 11, 25-26). On nikogo nie chce wprowadzać w błąd. Jeżeli coś robi, to robi to skutecznie, bo taki jest Jego zamysł który działa dla dobra człowieka. Wiarygodność Jezusa widoczna jest również w sytuacjach, kiedy Żydzi żądają od Niego znaku. "Wówczas rzekli do Niego niektórzy z uczonych w Piśmie i faryzeuszów: Nauczycielu, chcielibyśmy jakiś znak widzieć od Ciebie. Lecz On im odpowiedział: Plemię przewrotne i wiarołomne żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku proroka Jonasza" (Mt 12, 38-39), albo: "Przystąpili do Niego faryzeusze i saduceusze i wystawiając Go na próbę, prosili o ukazanie im znaku z nieba" (Mt 16, 1). Podobnie pisze Łukasz w rozdziale 11, 16, albo Jan w rozdziale 4, 48: "Jezus rzekł do niego: Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie". Jezus potwierdza swoją misję znakami, które dla Żydów są jednoznaczne – oznaczają Mesjasza. Jeżeli ktoś czyni takie znaki, jakie czyni Jezus, to ponad wszelką wątpliwość jest Mesjaszem. A zatem Mesjasz jest kimś realnym, kimś, kto jest na wyciągnięcie ręki, można z Nim porozmawiać, albo się z Nim zaprzyjaźnić. Mesjasz, a więc i zbawienie jest na wyciągnięcie ręki, jest tak realne, że nawet najbardziej fatalne rzeczy są dla Niego niczym dziecinna zabawa: czy jest to uciszenie burzy, czy wskrzeszenie Łazarza, córki Jaira, czy młodzieńca z Nain.
Realizm Mesjasza jest o tyle niesamowity, o ile głosi On, że jest równy Bogu Jahwe i że jest Jego Synem, to znaczy samym Bogiem. Czyni to z takim przekonaniem, że ci, którzy tego słuchają, chcą Go ukamienować: "Odpowiedział im Jezus: Ukazałem wam wiele dobrych czynów pochodzących od Ojca. Za który z tych czynów chcecie Mnie ukamienować? Odpowiedzieli Mu Żydzi: Nie chcemy Cię kamienować za dobry czyn, ale za bluźnierstwo, za to, że Ty będąc człowiekiem uważasz siebie za Boga" (J 10, 33). A jednak Jezus jest Bogiem. Dawał temu niejednokrotnie wyraz w znakach okazujących Jego moc i największym bodaj znaku – zmartwychwstaniu, ale przede wszystkim był bardzo łagodny i dobry dla ludzi. Nikt z ludzi, kochając tylko ziemską miłością, nie może zdobyć się na tak wielką łagodność i dobroć. Każdy z nas ma określoną "wytrzymałość" i w pewnym momencie napięcie puszcza. Również każda ludzka miłość skażona jest jakąś rysą egoizmu. Jezus nie jest zraniony grzechem, więc Jego miłość jest najpełniejsza i najczystsza. Jego miłość chce przygarnąć wszystkich: "Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych" (Mt 11, 28). Podobnie świadczy o tym Jego postawa wobec dzieci: "Przynosili Mu również dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże" (Mk 10, 13). Łagodność Jezusa była potwierdzeniem Jego posłannictwa, jako Mesjasza. Jezus był łagodny nawet wobec tych, którzy byli szczególnie ostro traktowani przez Żydowskie Prawo. Łagodnie potraktował jawnogrzesznicę, kiedy chciano ją ukamienować (J 8, 3-7), łagodnie odniósł się do Zacheusza, proponując mu wizytę w jego domu (Łk 19, 5). Jezusową łagodność widać także w obrazach, jakie kreśli On przed oczyma słuchaczy w przypowieściach o Dobrym Pasterzu (J 10, 1 nn), czy Miłosiernym Ojcu (Łk 15, 11-32).
Te przykłady potwierdzają szczególny styl życia Jezusa. Jest on swego rodzaju propozycją i zaproszeniem do naśladowania go dla każdego człowieka. Nie ma tu uczonych rozważań, przemyśleń i zawiłych wywodów. Jest tylko świadectwo życia Jezusa i wezwanie do naśladowania Go. Jest to propozycją dobra dla każdego: księdza, rolnika, biznesmena czy robotnika. "A Wy – za kogo mnie uważacie?" – Tyś jest kształtem naszego życia, za Tobą chcemy iść.



[ Informacje |słowo | multimedia | księga gości | forum | historia WPP | historia17-tek | regulamin | opis grup ]
[ konferencje | rozważania | foto | filmy | dzwięki | linki | baza adresów e-mail | kontakt ]
© MichałBedyński
Strona istnieje od lipca 2002 wywoływano nas już razy